Wyjazd

Wysiadka z pociagu, dalej stop

przekraczamy granicę

po trudnych trudach, udało nam się wydostać z granicy.

Tu znów zostaliśmy na środku drogi

Wreszcie jakieś miasto.

Butowanie dookoła obwodnicy, a noc się zbliża.

Podróż z Turkiem.

Podróży z Turkiem ciąg dalszy.

Niestety to już koniec jazdy tureckim TIRem, nie pojechaliśmy do Izmiru :D nocleg w motelu.

Kolejny dzień. Kilkudziesięciokilometrowy podjazd na cygańską wioskę.

Kolejne duże miasto na drodze, na szczęście, udało nam się je przejechać, łapiemy na wylocie.

Dłuugi skok, kręcenie się po magazynachi jesteśmy na wylocie z Sibiu

Odwiedzamy reale i metro, ale jednak posuwamy się do przodu.

Kolejny real, już noc zapadła ale ciągle jedziemy, tempo nie jest zawrotne.

Wysiadka na środku autostrady, i nocne łapanie stopa do Bukaresztu.

Udało się ! jeszcze tylko butowanie do centrum i o północy jesteśmy w hostelu !

Dojazd do granicy, ze średnio przyjemnym rumunem.

Do Russe przeszlismy z buta, mostem nad Dunajem, w tym miejscu Dunaj jest ogromny !

Podjazd do Byali, spałem w oponie do TIRa na pace berlingo :D

Do Sofii dojechaliśmy z przesympatycznym Bułgarem. to najdluzszy jak do tej pory stop na wyjezdzie.

Dojazd do Montany z pracownikiem elektrowni atomowej :D tu zaczynają się schody w naszej podróży.

Po jezdzie droga ktorej nie ma na mapie, dotarliśmy do Vidin, jakie było nasze zdziwienie, że na przejściu nie ma mostu ! Ferryboat !

Calafat. Po straceniu 3h na promie, znów jesteśmy na cygańskiej wiosce, nie witamy jej z uśmiechem.

Z ciemnej cygańskiej dupy, wywiozła nas bardzo miła, młoda Rumunka :D

Ta sama Rumunka postanowiła podwieźć nas jednak do Filiasi, miała gest :D

Nocne łapanie stopa, na nieoświetlonej drodze. Udało się dojechać do Severin, przejście przez cygańskie przedmieścia nie należało do najprzyjemniejszych.

Nocą dojechaliśmy do Caransebes, na szczęście już było uśpione, piękna zabudowa.

Do Timisoary dotarliśmy Rover'em z kierownica po prawej stronie. Kierowca upewnił się czy nie jesteśmy cyganami. Polaków przyjął :D

I tak zatoczyliśmy Rumuńskie koło, po nocnej 450km podrozy, zobaczylismy słońce !

Tym razem Debreczyn nie był łaskawy, musieliśmy przez niego przejść. Miłe miasteczko.

W Miszkolcu zadziwiające spotkanie, nasza druga ekipa ! Wsiedliśmy nawet do jednego stopa, w 4 os. a pojechaliśmy do...

NOWY SĄCZ, jaka była radość kiedy spotkaliśmy Polaka, po 40h podrozy non-stop jesteśmy w Polsce !

Ostatnia prosta, jesteśmy w Krakowie. Koniec podrózy..., przynajmniej na jakiś czas :D:D